Banalność nad banalnościami i wszystko banalność :)
Cze wszystkim :P Dzisiaj nie będzie zdrobnień, choć zapewne i tak gdzieś mi się wymsknie bo czemu i nie ? :P Po raz kolejny zbombarduję was krótkim ale jakże przyjemnym tematem związanym z akwarelami. Zresztą nie tylko jest on przyjemny ale i bardzo przydatny w wielu sytuacjach, bo jak wiadomo NIEBO przetaczać się może wielokrotnie przez nasze prace, zwłaszcza te pejzażowe.
Dzisiejszy temat także nawiązywać będzie do poprzedniego, ponieważ pewne wykonywane czynności z poprzedniej lekcji warto przełożyć na teraźniejszą.
Zaczynamy od tego co będzie nam potrzebne. Czyli przede wszystkim deska, na której będziemy malować lub inna przydatna i twarda rzecz, która umożliwi nam poruszanie pracą, akwarele i pędzel może być na przykład numerek 16 oraz 11, choć to będzie zależeć o indywidualnych preferencji. Zaczynamy :)
Przede wszystkim, jak zapewne wszyscy pamiętamy, pokrywamy sobie wszelkie strategiczne miejsca płynem maskującym. Jeżeli malujecie góry to kryjecie linię gór, jeżeli malujecie linię horyzontu, która graniczy z niebem, także ją zabezpieczamy. Jeżeli malujecie morze, kryjecie linię morza a także wszelkie inne elementy, które nakładają się na niebo, ale nim nie są.
Kolejnym zadaniem będzie rozrobienie sobie odpowiedniej ilości farby. Barwa nieba bywa różna w zależności od pogody jaka panuje w danej chwili lub na zdjęciu. Ja najczęściej używam ultramaryny, kobaltowego i bieli z delikatną domieszką innych odcieni, jeżeli są one niezbędne. Nie przepadam za błękitem pruskim, ale także go czasem używam. Czysty kolor nieba natomiast uzyskuje z tych trzech wymienionych barw.
Zaczynam od wykonania sobie podkładu. W tym celu spryskuję kartkę wodą i wykonuję metodą tradycyjną lawowanie. Grubym pędzelkiem ( 16 ) nakładam farbę na całą przestrzeń nieba. Następnie dodaje spryskiwaczem wody aby farba była bardziej płynna i rozcieńczona, a przede wszystkim lejąca się i chwytam za deskę. Następnie kołyszę nią na różne kierunki aby rozlać farbę i utworzyć ciekawe kształty. Nadmiar koloru lub wody zbieram chusteczką lub ręcznikiem papierowym. Jeżeli mamy wrażenie, że gdzieś farby lub koloru jest zbyt mało, możemy dodać ponownie.
I kolejna akwarelka za nami. Bardzo niewiele, a jednak tak dużo. Uff myślałam, że nie uda mi się dzisiaj niczego dokonać ponieważ zabrakło internetu i nie było szans aby cokolwiek opublikować, ale jak to się mówi - nastąpiło szczęście w nieszczęściu. Tak więc nie zważając na godzinę - opublikowałam, choć tą jedną stroną polika już praktycznie na poduszce :P Ale cóż zrobić kiedy w nieodpowiednim momencie zostało się odciętym od świata...
Zaczynam od wykonania sobie podkładu. W tym celu spryskuję kartkę wodą i wykonuję metodą tradycyjną lawowanie. Grubym pędzelkiem ( 16 ) nakładam farbę na całą przestrzeń nieba. Następnie dodaje spryskiwaczem wody aby farba była bardziej płynna i rozcieńczona, a przede wszystkim lejąca się i chwytam za deskę. Następnie kołyszę nią na różne kierunki aby rozlać farbę i utworzyć ciekawe kształty. Nadmiar koloru lub wody zbieram chusteczką lub ręcznikiem papierowym. Jeżeli mamy wrażenie, że gdzieś farby lub koloru jest zbyt mało, możemy dodać ponownie.
Następnym etapem będzie suszenie malowanej powierzchni suszarką. To bardzo ciekawe ponieważ nie tylko za pomocą deski ale i także za pomocą strumienia powietrza z suszarki można ukierunkować farbę w miejsce, które nam odpowiada.
W międzyczasie, czyli w miarę jak nasza warstwa pokładowa zacznie wysychać, warto dodać pędzlem gdzie nie gdzie ciemniejszych plamek barwnych ( zaznaczone na biało ), które będą odzwierciedlać chmury na niebie. Możecie je wykonać tym samym pędzlem lub chwycić za nieco mniejszy, ale to już kwestia otwarta. Pamiętajcie, że wykonujecie ruchy w kierunku w jakim płyną chmury po niebie czyli poziomo, nie pionowo.
Ostatecznie suszycie wszystko na bieżąco i jesteście w domu ;)
I kolejna akwarelka za nami. Bardzo niewiele, a jednak tak dużo. Uff myślałam, że nie uda mi się dzisiaj niczego dokonać ponieważ zabrakło internetu i nie było szans aby cokolwiek opublikować, ale jak to się mówi - nastąpiło szczęście w nieszczęściu. Tak więc nie zważając na godzinę - opublikowałam, choć tą jedną stroną polika już praktycznie na poduszce :P Ale cóż zrobić kiedy w nieodpowiednim momencie zostało się odciętym od świata...