sticky

  • szoping
  • deviantart

sobota, 12 sierpnia 2017

O kredkach Faber Castell Colour Grip

Cześć kochani! Z powodu sporych zaległości, ruszam ponownie z recenzjami kredek, które w ostatnim czasie wpadły mi w ręce. Na początek kredki Faber Castel Colour Grip, ponieważ jako pierwsze pobudziły mnie do artystycznego działania. Niestety nie wygrały bitwy o pierwsze miejsce w rankingu moich ulubionych, ale mimo wszystko uważam że warto o nich napisać, ponieważ są bardzo ciekawe w obejściu. Recenzji podlega zestaw 36 sztuk i na bazie takiej kolorystyki będę opierać swoją notatkę.

Opakowanie


Nie chcę zbytnio owijać w bawełnę, ponieważ przede mną jeszcze trzy recenzje do napisania. Dlatego skupię się na samych konkretach. 

Zacznę standardowo od opakowania. Jest ono metalowe, w kolorze czerwonym. Wieczko przymocowane na zawiasach, co jest bardzo charakterystyczne dla kredek tej marki. Wszystko wygląda bardzo estetycznie, choć czerwony kolor nie jest w moim guście. Ale kolor opakowania nie rysuje. Rysują kredki, tak więc puszczamy tą kwestię w niepamięć.





W opakowaniu trzydzieści sześć kredek. Kolorystyka wydaje się być ładna, a słowo "wydaje się" dokładnie przeanalizuje później. Na chwilę obecną mamy wszystkie niezbędne kolory do tworzenia. Włącznie z bielą oraz odcieniem łososiowym, czyli cielistym. 




Teraz bardzo istotna część, która napiętnuje w większym stopniu, pozostałą część notatki.
Oczywiście na tylnej partii opakowania widoczne jest pięć magicznych ikon, które charakteryzują kredki. Każda odpowiada za poszczególną zaletę.
I tak oto dowiadujemy się, że: 
...kredki są przyjazne dla środowiska pod każdym względem. Są ergonomiczne, wykonane z wysokiej jakości drewna, rozpuszczalne pod wpływem wody a przy okazji łatwo je usunąć z ubrań podczas prania.
W tym momencie wypada sprawdzić kredki, nie tylko pod względem standardowej współpracy ale i pod kątem wyżej wymienionych cech. Niestety według mnie, część z nich, nie do końca przekłada się na praktykę i dlatego niektóre pominę - jak na przykład  kwestię z praniem. Praktyka jest dla mnie najważniejsza, więc to na niej skupię się teraz najbardziej.

Kolorystyka i wygląd

Nadszedł wreszcie czas aby przeanalizować kolorystykę pod względem słowa "wydaje się".
Kolorystyka jest ładna, pełna niezbędnych odcieni do tworzenia prac o zróżnicowanej tematyce - od portretów po pejzaże. Jest w czym wybierać. A kiedy otworzymy wieczko, w oczach mieni się od cudownych barw. Choć czasem brakowało mi ciepłego i intensywnego odcienia brązu.



Kredki wykonane są z wysokiej jakości drewna. Wystarczy przetestować je na temperówce. Drewno jest miękkie i podatne na ostrza. Ich powierzchnia jest pokryta lakierem na bazie wody ale jak to ma się do środowiska, niestety nie jestem w stanie sprawdzić. Myślę, że w tym przypadku trzeba uwierzyć producentowi "na słowo".
Posiadają trójkątny kształt trzonu oraz charakterystyczne dla tej firmy punkty antypoślizgowe, które mają poprawiać użytkowanie kredek. Punkty faktycznie blokują kredki przed wysuwaniem się z dłoni. O wiele łatwiej przesunąć w palcach zwykłą kredkę ( w kółeczku ) niż kredkę Colour Grip. Jednak tak na prawdę w praktyce, zaleta ta ma minimalne znaczenie. Tak czy siak, punkt za ergonomię warto im przyznać.

Trzony nie są lakierowane w całości. Końcówki kredek są prosto ścięte, natomiast wnętrze klejone jest specjalną techniką SV, która zapobiega łamaniu się grafitów przy upadku. Mogłabym naturalnie przeprowadzić konkretny test ale uważam, że są to zbyt drogie kredki aby celowo prowokować "nieszczęścia". Niestety jedna kredka mi upadła ( nie raz ) a grafit pozostał w całości do końca pracy i jeszcze trochę, więc jest duże prawdopodobieństwo, że technika SV działa.


Poza techniką SV bardzo ciekawy jest motyw ramki, który widnieje na każdej kredce. W tym miejscu, producent dał nam możliwość nazwania danego koloru, lub danej kredki po swojemu. Osobiście nie skorzystałam z pomysłu, ponieważ jestem wzrokowcem. Lubię widzieć kolory, a nie je czytać. Co innego jeżeli mamy fabryczne nazwy, które pomagają w odnalezieniu konkretnego odcienia w sklepie a co innego, gdy musimy nazywać kolory własnoręcznie. Pomysł ten nie wypalił u mnie już na starcie. Kredki dostępne są na sztuki, więc o wiele lepiej by się prezentowały gdyby miały swoje numerki identyfikacyjne, lub nazwy fabryczne. Niestety nic takiego na trzonach ( poza kodem kreskowym ) nie ma.  
Gama kolorystyczna na sucho, wygląda bardzo ładnie. Kolory są czyste, wyraźne i intensywne. Nie mam co do tego ani wątpliwości, ani zastrzeżeń. W ten sam sposób prezentują się w działaniu. Naturalnie biel jest w zestawie, choć nie ma jej w próbkach. Jest również i odcień łososiowy ( przedostatni, druga kolumna ). Jest on niezwykle delikatny ale mimo wszystko ładnie prezentuje się w działaniu. I jak już wcześniej wspomniałam, brakowało mi w zestawie ciepłego odcienia  brązu. I to tyle, jeżeli chodzi o moje kolorystyczne uwagi.
W opakowaniu znajdziemy także kolory metali szlachetnych - czyli złoty i srebrny. Niestety korzystam z nich  niezwykle rzadko, jednak przy wykonywaniu próbek, wyraźnie dostrzegłam między nimi pewną różnicę. Srebrny posiada więcej drobinek niż odcień złoty. Widoczne jest to również w próbkach na mokro, które nie do końca mnie zachwyciły. Ponieważ, o ile w technice suchej jesteśmy w stanie wyciągnąć z kredek na prawdę fajne efekty, o tyle w technice na mokro, kredki zawodzą w zależności od tego, na jakim papierze pracujemy. Jeśli jest to papier akwarelowy lepszej jakości, efekty są do przyjęcia. Niektóre z kolorów rozpuszczają się nawet całkowicie, jednak w większości przypadków pozostają widoczne ślady grafitów.

Jeżeli pracujemy na papierze gorszej jakości rozpuszczony pigment nie wygląda za dobrze.


Jednak nie mam zamiaru pod tym względem narzekać. Kredki nie zaliczają się przecież do akwarelowych! Możliwość ich rozpuszczenia w wodzie, stanowi w tym przypadku miły dodatek. Więc nie można oczekiwać w tej technice wielkiego WOW. Sporo zależy także od tego, co kto lubi i w jakim natężeniu. Dla mnie grafity rozpuszczają się niewystarczająco abym była zadowolona z akwarelowych efektów.
Jak widać kolory, po rozpuszczeniu wodą, są nieco słabsze i bledsze choć wciąż trzymają kolorystyczny poziom. Niestety skala rozpuszczenia grafitu jest bardzo niska. Zdecydowanie lepiej radzą sobie ciemne kolory za pewne dlatego, że mają więcej pigmentu. Natomiast w technice akwarelowej, kredki te przypominają efekty starych kredek akwarelowych z lat 90-tych. Chociaż mam wrażenie, że te stare kredki i tak radziły sobie o wiele lepiej.
Tak więc, jeżeli ktoś planuje kupić kredki również do pracy z wodą, niech sięgnie bez zastanowienia po konkretne kredki akwarelowe. Colour Grip polecam bardziej do pracy na sucho.
Podsumowując, kredki ulegają tylko delikatnemu rozmyciu. Tak więc jeżeli mówimy o niewielkiej ingerencji, w postaci wygładzenia kolorytu oraz plamy barwnej, w celu pozbycia się tzw. "porów", to te kredki nadadzą się do tego idealnie. W tym przypadku zamiast blendera, warto wykorzystać odrobinę wody oraz pędzelek.

Grafit


Teraz chciałabym przejść do kwestii samych grafitów. Jest wiele rzeczy, o których bardzo chciałabym napisać, ponieważ kredki zaskoczyły mnie nie raz i przekonały, że bywają kapryśne gdy natrafią na nieodpowiedni grunt. Ale zanim o tym napiszę, zacznę może samej miękkości.
Kredki są miękkie i  przyjemne w użytkowaniu. Ich miękkość mogłabym porównać do miękkości kredek Mondeluz.  W skali od 1- 8 daję im 7. 

Grafity sprawiają wrażenie woskowych i nie uchodzi wątpliwości, że kredki po nałożeniu w dużej ilości na papier, są śliskie w dotyku i dają efekt połysku. Większego dyskomfortu z tego powodu nie odczułam ale zauważyłam coś zupełnie innego, o czym napiszę nieco później.
Jeżeli chodzi o jakość koloru to w porównaniu do innych kredek, Colour Gripy wypadają bardzo ładnie.
Również biała kredka radzi sobie nieźle. I jak na kredkę z zestawu, wręcz bardzo dobrze, biorąc pod uwagę ciągłe niedociągnięcia w tej kwestii. Ponieważ niestety jest to problem, większości zestawów kredek.


Bardzo miłym dodatkiem do zestawu, są grafity w odcieniach złotego i srebrnego. Tylko jak to się ma do efektów? Muszę przyznać, że całkiem dobrze choć bardzo rzadko korzystam z tego typu odcieni. Głównie dlatego, że są nietypowe. Z ciekawości jednak pozwoliłam sobie porównać te kredki, z kredkami firmy Lyra, które do tej pory według mnie wypadały najlepiej.





Miło mnie zaskoczyła tonacja barwna. W porównaniu do kredek Lyra, Colour Grip mają ciepłe i czyste tonacje, podczas gdy Lyra są ciemne i brudne. Również i pod względem ilości błyszczących drobinek, pojawiła się znaczna różnica. Zdjęcie wykonane zostało pod światło. Wystarczy spojrzeć na srebrny odcień Colour Gripów. Mieni się tak mocno, że prawie wpada w biel.  Gorzej w przypadku koloru złotego. Wydaje się słabszy i jakby wypłowiały. Ale za czystość koloru daję mu dużego plusa, ponieważ wygląda jak złoty a nie zielony.



Tak jak już wcześniej wspominałam, nie będę narzekać na słabą rozpuszczalność grafitu. To nie są kredki akwarelowe. To, że możemy je delikatnie rozpuścić za pomocą wody, warto potraktować jako miły dodatek a do prac akwarelowych użyć kredek, które są do tego przystosowane.


Bardzo ciekawą opcją może być łączenie kredek z wodą, bez pomocy pędzelka. Wystarczy delikatnie zamoczyć czubek kredki w odrobinie wody i takim namoczonym grafitem kreślić po kartce. Osiągniemy wtedy ciekawe efekty i bardzo gładką plamę barwną bez potrzeby stosowania akwarelowego papieru. Ilość wody będzie tak niewielka, że nie będzie przeciążać i marszczyć zwykłej kartki. W dodatku na zwykłym gładkim papierze, kredki rozpuszczają się o wiele lepiej niż na papierze akwarelowym, który posiada fakturę.
Niestety ma to również swoje wady. Ta metoda sprawdzi się na małych powierzchniach, ponieważ znacznie spowalnia ona czas pracy nad rysunkiem. Jak widać, pokolorowanie w ten sposób konkretnej powierzchni, wymaga czasu. W dodatku szybciej zużywają się grafity. Ale za to po wyschnięciu, taki grafit można ponownie ostrzyć temperówką i stosować w tradycyjny sposób.
Kiedyś otrzymałam, od jednego z czytelników, bardzo ciekawe pytanie. Dotyczyło ono możliwości rozpuszczania grafitów kredek, za pomocą rozpuszczalnika. Otóż, wydaje mi się, że Faber Castell Art Grip są właśnie tego typu kredkami. Jednak ogromnym plusem jest to, że można obejść się bez śmierdzącej chemii! Sama woda w zupełności wystarczy. I dlatego pod względem ekologii, daje kredkom wielkie serce. ♥

Praca z Kredkami

Kredki są specyficzne. Z jednej strony radzą sobie z warstwami a z drugiej nie bardzo. Przy dużej liczbie warstw, ciemne kolory zaczynały mi się ślizgać i nie chciały pozostawiać śladów. Przypuszczam, że ta kapryśność pojawiła się właśnie z powodu woskowych grafitów, przy mocno nałożonych warstwach. Widać to zwłaszcza przy ciemnych kolorach, takich jak brązy lub czernie. Na próbce brązowy jest ledwo widoczny a czarny, pomimo dokładnego pokrycia, wydaje się być niechlujnie nałożony, w dodatku słabo kryje warstwy pozostałe. W praktyce wyglądał to jeszcze gorzej. Dlatego według mnie, aby osiągnąć intensywne ciemne barwy, trzeba ograniczyć ilość nakładanych warstw. Wtedy ciemne kolory będą mogły zabłyszczeć intensywnością swojego koloru. 
Bardzo mile zaskoczył mnie kolor biały. Zazwyczaj biele z zestawów są słabe i wymagają podmiany na kredkę o większym napigmentowaniu. W przypadku kredek Colour Grip nie było to konieczne. Może biel nie jest tak intensywna jak Derwent Drawing, ale daje radę na tyle aby obejść się bez dodatkowych pomocy.





Strugaczka/Temperówka

Kredki ostrzą się bardzo dobrze. Ze względu na wysokiej jakości drewno, temperują się miękko. Niestety, w ostatnim czasie moje preferencje się nieco zmieniły i w chwili obecnej krytycznym okiem spoglądam na trójkątne trzony podczas ostrzenia. Zdecydowanie wygodniej mi się ostrzy okrągłe, bądź standardowe, sześciokątne trzony. 





Podsumowanie

Podsumowując - kredki Colour Grip są bardzo ciekawe pod względem swoich możliwości i tego co mogą zaoferować. Ich delikatna rozpuszczalność w wodzie, może nie do końca przyda się podczas pracy o charakterze akwarelowym ale za to pozwoli osiągnąć zupełnie inne efekty, bez potrzeby stosowania papieru akwarelowego lub pędzelka. Który zresztą, wedle uznania, również może się przydać.
I jak każde kredki, te także posiadają swoje wady i zalety. Może czasem zawodzą przy warstwach i trzeba "podejść" je sposobem aby uzyskać pożądane efekty ale za to mają intensywną biel i nie wymagają użycia rozpuszczalników.
Nie poleciłabym tych kredek początkującym osobom. Jednak sądzę, że są one warte wypróbowania. Oczywiście pod warunkiem, że wiemy i mamy - choćby niewielki - plan co do tego, jak chcemy je wykorzystać.
Jeżeli jesteście zainteresowani kredkami, poniższa ikona przeniesie Was na stronę sklepu. Kredki dostępne są w wersji 12, 24, 36 oraz 48 sztuk, w opakowaniu metalowym jak i papierowym. 

 Kredki Faber Castell Colour Grip

Uwaga! Od 11 - 31 sierpnia, przy zakupie za minimum 40 zł autoryzowany sklep Faber Castell oferuje darmową dostawę! A jeśli kupujecie standardowo z moim hasłem rabatowym, macie dodatkowo zniżkę na wszystkie produkty Faber Castell! Tak więc warto teraz skorzystać z okazji, jeżeli planowaliście w najbliższym czasie jakieś artystyczne zakupy.










4 komentarze:

  1. Obszerna recenzja i to w dodatku moich ulubionych kredek:) Moim marzeniem było kupić sobie właśnie ten zestaw i na szczęście udało mi się trafić na fajną okazję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Bardzo się cieszę, że skromnie mogłam przyczynić się do spełnienia marzenia ;) ♥

      Usuń
  2. chciałabym takie, ale moje na razie nie chcą się skończyć ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobrze, że nie chcą się skończyć. Znaczy, że masz dobre kredki! No...cyba że ich nie używasz... ? :)

      Usuń

----