sticky

  • szoping
  • deviantart

wtorek, 8 września 2015

O Kredkach Staedtler - Noris Club

Cześć kochani ! Jak miną pierwszy tydzień szkoły ? Mam nadzieję, że pomyślnie i powoli rozkręcacie się w nauce ;) Dzisiaj mam dla Was notatkę o kolejnych kredkach - Staedtler Noris Club. Ostatnio już omawiałam kredki francuskie Conte, potem polskie Bambino, a teraz czas na produkt niemiecki.
Żeby nie przedłużać. Kredki te kupiłam w Em-piku, ponieważ przez przypadek rzuciły mi się w oczy. Tak sobie pomyślałam, że może warto je wypróbować, skoro już i tak rozpoczęłam wielką kolorową burzę recenzji.
Tak więc, przytaszczyłam opakowanie do domu, a potem okazało się wiele ciekawych rzeczy, o których będę pisać za chwilkę.
A na początek zdradzę może parę faktów na temat opakowania, które według mnie jest bardzo przeciętne i ani trochę nie przyciąga wzroku, a to że dostrzegłam te kredki na półce, to był na prawdę przypadek. No nie wiem, każdy ma swój gust i opinię. Moja jest taka, że niestety nie lubię papierowych opakowań, ale czasem się zdarzają ładne, o których jeszcze będę  mówić przy innych okazjach. 




W tym przypadku zawiódł mnie nie tylko wygląd opakowania, ale także zawiodła jego funkcjonalność. Chociaż ciężko tu mówić o rozczarowaniu, bo przecież ważniejsze jest to, co znajduje się w środku. Nie mniej jednak podczas zakupu produktu, również na takie aspekty zwracamy uwagę. Jeśli nie mamy konkretnych kredek na myśli, to własnie opakowanie decyduje o tym, czy sięgamy po ten zestaw, czy po inny. Decyzja następuje po dłuższym, lub krótszym zastanowieniu i zapoznaniu się z treścią opakowania na temat tego, co zawiera ono w środku. Zazwyczaj takie informacje są okrojone do kluczowych zalet produktu. Wady, natomiast, wychodzą dopiero w "domowym praniu ".

Tak więc, na starcie zawiodła mnie funkcjonalność opakowania, ponieważ aby dostać się do kredek, wystarczy roztargać przygotowaną ( podziurkowaną )  do tego linię. A kiedy już to zrobimy, to nie wiadomo jak opakowanie zamknąć bo się nie da, a kredki przy każdym możliwym ruchu wyłażą z opakowania, jak ćmy do światła. Ostatecznie trzeba uważać aby przy przenoszeniu całego opakowania, nie rozsypać kredek. Można też wymyślić inną formę otwarcia opakowania i dobrać się do kredek w sposób, który umożliwi nam solidne zamknięcie pudełka. Ale według mnie, kiedy już kupujemy kredki, taka opcja nie powinna wchodzić w grę. Pudełko ( skromne lub nie ) powinno być przede wszystkim,  wygodne i przystosowane do życia w rodzinie.

Kiedy już uporamy się z otwarciem pudełka, zerkamy na tylną część opakowania i czytamy : 



Zacznijmy od kolorów.


Ogólnie kolorystyka ładna, ale brakuje fioletowego i białego. Nad białym nie ubolewam bo i tak używam bieli z poza zestawów, ale fiolet bardzo lubię i potrzebuję go do działania. Jest on jednym z moich podstawowych kolorów, jeśli mówimy o 12 barwach.
Różu w sensie stricte, też nie znajdziemy, ale za to mamy ciepły odcień magenty i chłodny karminu. 
Dodatkowo każda kredka, na końcu zakończona jest gumką, co bardziej kojarzy mi się z ołówkami niż kredkami. Oczywiście rozumiem pomysł producenta, bo kredki są "wymazywalne", ale nawet przy zwykłym ołówku nie korzystam z tego typu  gumki, ponieważ wiem że oddzielnie mam o wiele lepszą. Przyznam szczerze, że te gumkowe zakończenia trochę mnie irytują i psują według mnie wygląd kredek. A Wy co myślicie ? :) 

Kolorystyka


Jeżeli chodzi o gamę kolorystyczną, to tak jak wcześniej pisałam, znajdziemy tutaj wszystkie kolory niezbędne do działania ale bez białej, fioletowej i różowej. Nie mniej jednak przy odpowiednim połączeniu kolorów, można z łatwością uzyskać i fiolet i róż, więc nie jest źle. Szarej zresztą też nie ma, ale jakoś za nią najmniej przepadam i najmniej ubolewam nad jej brakiem.








Jakość kolorów to dla mnie drobna łamigłówka i ciężko mi się określić w tej kwestii. Na pewno wiele zależy od podłoża. Na gładkim papierze,  kolory wydają się bardziej przybrudzone i słabsze, a na matowej, ich intensywność oraz czystość, wzrasta. 

Grafit


Grafit jest dosyć twardy i z wszystkich moich kredek ( a mam ich sporo ), chyba najtwardszy. Dlatego w skali od 1-8, daje mu 1.






Aczkolwiek ta twardość zmienia się, gdy jako podłoże stosujemy matowy papier, ewentualnie z fakturą. Wtedy nie tylko barwy stają się mocniejsze, ale i grafit staje się zdecydowanie miększy. To jest kolejna zagadka, która mnie w tych kredkach zaintrygowała. Nie mniej jednak, wyrazistość grafitu mogłabym uznać za standardową, choć ciężko tu o konkret, skoro kredki zupełnie inaczej pracują w zależności od rodzaju podłoża. Tak więc, żeby ich nie skrzywdzić, zostanę przy swoim standardzie. Myślę, że to wyrównuje szanse pomiędzy pewną możliwością jaką nam oferują, a jej brakiem. Bo jakby na to nie patrzeć, na gładkim papierze Staedtler'y wypadają dosyć słabo.

Oczywiście kredki zawsze będą inaczej pracowały na matowym, a inaczej na gładkim papierze. Jednak dobre kredki to takie, które poradzą sobie z oboma podłożami. Jak do tej pory wszystkie testowałam na gładkim papierze, ponieważ jest on gorszy i nie będę tego zmieniać. Bo jeżeli kredki pracują na gorszym podłożu, to na lepszym ( matowym) tym bardziej.
Tak więc poniżej porównanie, koloru i siły Staedtlera,  z innymi kredkami. Standardowo na gładkim papierze.

Dodatkowo Staedtlery zostawiają lekko błyszczącą powłokę i podczas nakładania, mogą  wydać się nieco śliskie - takie wrażenie odniosłam podczas rysowania na gładkim podłożu. Na matowym problem nadal występuje, ale jego siła się nieco zmniejsza. 

A teraz przyszedł czas na rzecz, nad którą wielu z Was ( włącznie ze mną ) się zastawia. Czy kredki faktycznie posiadają wymazywalne grafity.   
Jak wiadomo, kredki same w sobie są ciężkie do usunięcia. Owszem, można je wygumkować, ale ślady i mazy są nieodłącznym elementem tej czynności. Taki ich urok. Kredki, które można usuwać jak ołówek, byłyby faktycznie czymś. 
Tak więc test gumki przeprowadziłam. Dla porównania użyłam dodatkowych grafitów Colorino, Bambino oraz Conte. Natomiast do mazania użyłam gumki automatycznej Derewenta, po którą ostatnio często sięgam, a także gumki kredkowej Staedtlera.


Muszę przyznać, że kredki przeszły test dosyć pomyślnie. Niezależnie od tego, czy mazałam gumką automatyczną, czy kredkową, wymazały się mniej więcej tak samo, a w przeciwieństwie do pozostałych kredek, uzyskały najjaśniejsze ślady. To jeszcze jednak nie znaczy, że wymazały się do końca, co pokazane jest w kółeczku widniejącym na opakowaniu, więc dostaną ode mnie dobry z minusem.
Czy te osiągnięcia są wynikiem magicznego składu grafitu ? Nie wiem. Obstawiałabym raczej twardość grafitu oraz ilość pigmentu, który się w nim zawiera. Przede wszystkim kredki z dużą ilością pigmentu, są miękkie i mocne kolorystycznie, co negatywnie wpływa na ich usuwanie. Im mniej pigmentu w graficie, tym twardszy grafit i słabsze kolory, co ułatwia wymazywanie. Wszystkie kredki użyte do przeprowadzenia testu, posiadają mocniejsze barwy od kredki Staedtlera i dlatego w teście gumki, wypadły gorzej. Myślę, że własnie tutaj jest pies pogrzebany. 

Dodatkowo grafit otoczony jest powłoką z ABS , która ma za zadanie chronić go przed łamaniem i pękaniem. Oczywiście na grafitach jest widoczna biała powłoczka, która wewnątrz oddziela grafit od drewna. Co do tego nie ma wątpliwości, ale czy to działa ? Przyznam się szczerze, że rzuciłam kredkami kilka razy o posadzkę i z grafitami nic się nie stało. Co więcej odniosłam wrażenie jakby kredki delikatnie odbijały się od podłogi, za każdym razem gdy stykały się z ziemią. Upadały jakby " miękko" i lekko. Tak więc, wytrzymałość uznaję za dobrą, bo grafity potem były strugane kilkakrotnie i żaden się nie łamał. 

Praca z Kredkami



Praca z kredkami okazała się dla mnie ciężka. Nawiązując do wcześniejszych wyjaśnień, miałam z nimi drobne problemy, prawdopodobnie ze względu na papier.

Często rysuję kredkami na gładkim papierze barwionym, który po barwieniu zamienia się w papier półmatowy. Czyli teoretycznie, kredki te powinny radzić sobie trochę lepiej, niż na całkowicie gładkim papierze. Ale jakoś im to nie wyszło. Choć kolory ładnie wyglądały na ciemnym papierze ( zwłaszcza cielisty kolor dawał bardzo fajny, ciepły odcień ), to jednak przy dokładnym kryciu, ciężko było mi uzyskać równomiernie nałożoną plamę barwną. W niektórych miejscach tworzyły się skupiska nadłożonej kredki, a delikatne przejścia pomiędzy tonacjami, jakby zastrajkowały i nie chciały się udać. Widać to na zdjęciu, zwłaszcza przy policzku w jego ciemnej partii. 
Tak więc odniosłam wrażenie, że przy pracy z warstwami ich, wcześniej wspomniana śliskość, nie bardzo pozwala następnym kolorom prawidłowo się rozprowadzać. 

No i tak jak już jesteśmy przy temacie warstw, czas na wyniki testu który udowodnił, że kredki Staedtler kryją na gładkiej, jak i na matowej powierzchni. Niestety na jednej i drugiej, podczas krycia, nie opuszczało mnie wrażenie, że kredki ślisko się prowadzą a to zawsze irytuje mnie w kredkach i oczywiście przeszkadza. Bo w takich przypadkach, aby dobrze pokryć daną przestrzeń, muszę znacznie mocniej docisnąć grafit do papieru, niż mam to w zwyczaju, przez co nierówne pokrycie powierzchni mam gwarantowane.



Struganie



Kredki, tak jak pisze na opakowaniu, bardzo dobrze się strugają i nie mam się tu do czego doczepić i tematu w tej kwestii dalej nie pociągnę. Tak więc, mój żółw chyba się cieszy, bo rzadko kiedy udaje mu się idealnie zastrugać cokolwiek. A grafit w szpic, to na prawdę ogromne, osobiste zwycięstwo. 

Teraz czas na drobne podsumowanie.
  • Kredki posiadają twardy grafit. 
  • Mało praktyczne opakowanie, którego nie da się do końca zamknąć.
  • W opakowaniu jest 12 kolorów - brak białej , różowej, szarej, fioletowej. Dostępne są: ciepły odcień Magenty i chłodny Karminu.
  • Posiadają kolor cielisty. 
  • Posiadają powłokę ABS, która chroni grafity przed upadkiem oraz innymi mechanicznymi uszkodzeniami. 
  • Są wymazywalne gumką ale na 80 % .
  • Bardzo dobrze się strugają.
  • Nierówno kryją. 
  • Radzą sobie z warstwami.
  • Pracują inaczej w zależności od charakteru podłoża. Lepiej na matowym niż na gładkim. 
  • Intensywność kolorów zależy od charakteru podłoża. Intensywne na matowym, słabsze na gładkim. 
  • Podczas pracy z warstwami mogą wydawać się śliskie. 
No i żeby już nie przedłużać, rysunku tymi kredkami nie skończyłam. Jeżeli chodzi o moją opinię - coś mi się w tych kredkach nie widzi i raczej do nich nie wrócę, a tym bardziej nie będę podejmowała ponownych polemizacji. Jak dla mnie trochę ZA twarde i ZA śliskie, ale może dla kogoś innego będą rewelacyjne :)... ?
I tym optymistycznym akcentem po Staedtlerowych wojnach rozpoczęła się epoka spokoju, ponieważ sięgnęłam po Black Line Tree Creation i wtedy się zaczęło, oj zaczęło, ale o tym następnym razem.


18 komentarzy:

  1. Ja sama używam kredek z tej firmy i je uwielbiam :) Bardziej od nich wolę akwarelowe z tej firmy ale tymi też nie gardzę :d Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się w takim razie, że jesteś zadowolona :) To najważniejsze :)

      Usuń
    2. fajny wybór tych i innych kredek jest w Warszawce w Salonie Plastycznym na Grochowie.. polecam miła Pani obsługuje :)

      Usuń
  2. Posiadam 12 i 24 kolory,ale obecnie rzadko z nich korzystam. Opakowanie bardzo mnie denerwuje,a kilka kredek niestety zaczęło mi się łamać :( Ogólnie źle mi się nimi niestety rysuje. Ale recenzja przydatna,może dam im drugą szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, opakowanie też mnie denerwuje i też niezbyt dobrze mi się nimi rysuje. Trochę są dla mnie za twarde [-( Ale jeśli chodzi o wytrzymałość, to się na prawdę dziwię, bo rzucałam nimi kilkakrotnie, z pozycji siedzącej jak i stojącej @-) . Może z nimi - tak jak z Bambino, w każdym opakowaniu inne :)

      Usuń
  3. Moje jedyne kredki > < Staedtler to na ogół jedna z lepszych marek, więc co jest grane? Szkoda, że aż tak źle się sprawują. Może jednak da się radę ukończyć jakiś rysunek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marka marką, ale niestety każde kredki przy każdej technice pracują inaczej. W mojej nie zdały egzaminu. Dla mnie niestety te kredki są za twarde i za śliskie. Ale dla kogoś innego mogą być idealne :)

      Usuń
  4. Kiedyś miałam takie kredki i strasznie je lubiłam, niestety minęło parę lat, została mi tylko różowa i nie mogłam ich znaleźć w tym sklepie, w którym je kupiłam te parę lat temu. ;-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, przykro mi, ale Staedtlery teraz można dostać też przez internet i nie tylko. Dostępne są w wielu miejscach. Chyba, że nie chodzi ci o Staedtlery tylko inną markę :)

      Usuń
  5. Nigdy nie miałam tych kredek, ale nie wiem czy jak bym je znalazła pomyślałabym o kupnie, bo patrząc na twój opis i na ogólny desing to raczej źle by mi się nimi pracowało, mimo że twarde grafity bardzo mi podchodzą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię twarde grafity, ale te są wyjątkowo twarde i oporne. @-) :)

      Usuń
    2. Po części widać na fotografiach, nie lubię takimi rysować, ale wygodnie mi się rysuję np. Bic'ami, bo nie muszę skupiać całej uwagi na tym żeby nie docisnąć za mocno, kredki śliskawe i półtwarde są bardzo pod moją rękę, choć planuję także kupno jakiś "supermiękkich" :)

      Usuń
    3. Tak BICI u mnie zawsze były, są i będą pod ręką. :) Ale spróbuj miękkich, może się to okazać bardzo miłym doświadczeniem :)

      Usuń
  6. Są także w EMpiku takie bez gumek za 11.99 (o)
    Według mnie są super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz, tak to już jest, że jeden uwielbia a drugi woli coś innego :) Cieszę się jednak że lubisz. Każda zmora powinna mieć swojego amatora. Znaczy się, każde kredki powinny mieć swojego fana, dzięki temu nie jest im smutno :) :P

      Usuń
  7. Z recenzją się nie zgodzę. Kredki są dobrze napigmetowane, tylko trzeba zachęcić go, aby się pokazał. Tak samo warstwowość- przyjmą nawet 7 warst. Jak? Wystarczy pracować "lekką ręką" , delikatnymi warstwami, nie cisnąć po kartce i kredki wspaniale sie blendują. Jedyne co mi przeszkadza w nich to słaba intesywność ciemnego brązu i czerni. I co do opakowania- posiadam 24 szt i gdy się oderwie górę jest mozliwość zamknięcia.
    Ja te kredki bardzo polubiłam i sięgam po nie gdy rysuję bardzo szczegółową pracę :)
    pozdrowionka i nie zapomnij wpaść do mnie

    juoart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Aby móc zamykać pudełko wystarczyło oderwać półokrągłą, zawiniętą od frontu część (widoczną na pierwszym zdjęciu) zamiast rozrywać perforację, która służy do tego, aby powstała 'klapka' łatwiej się otwierała.

    OdpowiedzUsuń

----