Czyli moja mała konfrontacja :)
Witam Was Miśki ! Dzisiaj będzie nieco malarsko, jako że przez cały ostatni tydzień zabsorbowana byłam malowaniem i wypróbowywaniem własnych sił na płótnie po długiej przerwie. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami, nerwami, stresami i co w ogóle z tego wynikło...a co nie. No i uzasadnić nieco aspekt własnego lenistwa pod kątem aktywności blogowej bo zapewne czekaliście na posta a tu nic.
Zanim jednak dojdę do wszystkiego, chciałabym Was zapoznać z nowym członkiem zespołu - Fizgigiem. Fizgig od dzisiaj stał się strażnikiem blogowej frekwencji a znajdziecie go w lewej kolumnie na samym dole przy ...blogowej frekwencji. :P
Postanowiłam również, tak dla zabawy, wprowadzić zwyczaj rozdawania cukierków - czyli takie odznaczenia, które będziecie mogli sobie wstawić na własną stronę, czy bloga w formie nagrody " za coś", na przykład za "zgaduj zgadula". Tak dokładnie jeszcze nie wiem za co, ale z czasem się na pewno wymyśli. Przykład cukiereczka, który jest tylko na pokaz bo animowany oryginał rozdaję indywidualnie, macie po prawej stronie. :)
A teraz przejdźmy do konkretów. Jak już wspominałam cały ostatni tydzień miałam na głowie - w przenośni i dosłownie - farby. Co z tego wynikło ? Dosyć sporo ponieważ lepiej wyrobiłam sobie opinię o tym, co tak na prawdę cenię sobie w farbach i jaką formę pracy lubię, nad czym rzadko się zastanawiałam aż do teraz. Jak sam tytuł wskazuje, będę pisać o olejach i akrylach o ich wadach i zaletach, i czy są fajne i czy nie. A tak na dobrą sprawę o tym, czym powinniśmy się kierować kupując i wybierając nasze pierwsze farby. Nie będę trącała o markę czy firmę, bo nie o to tutaj chodzi, zresztą poświęcam na to osobne posty. Bardziej zajmuje mnie kwestia metody pracy i powiązania z farbami naszego charakteru, co uznałam ostatnio za dosyć istotną. Zamierzam również napomknąć o współpracy jaka nawiązała się między jednymi a drugimi farbami i jak to się zakończyło.
Postanowiłam również, tak dla zabawy, wprowadzić zwyczaj rozdawania cukierków - czyli takie odznaczenia, które będziecie mogli sobie wstawić na własną stronę, czy bloga w formie nagrody " za coś", na przykład za "zgaduj zgadula". Tak dokładnie jeszcze nie wiem za co, ale z czasem się na pewno wymyśli. Przykład cukiereczka, który jest tylko na pokaz bo animowany oryginał rozdaję indywidualnie, macie po prawej stronie. :)
A teraz przejdźmy do konkretów. Jak już wspominałam cały ostatni tydzień miałam na głowie - w przenośni i dosłownie - farby. Co z tego wynikło ? Dosyć sporo ponieważ lepiej wyrobiłam sobie opinię o tym, co tak na prawdę cenię sobie w farbach i jaką formę pracy lubię, nad czym rzadko się zastanawiałam aż do teraz. Jak sam tytuł wskazuje, będę pisać o olejach i akrylach o ich wadach i zaletach, i czy są fajne i czy nie. A tak na dobrą sprawę o tym, czym powinniśmy się kierować kupując i wybierając nasze pierwsze farby. Nie będę trącała o markę czy firmę, bo nie o to tutaj chodzi, zresztą poświęcam na to osobne posty. Bardziej zajmuje mnie kwestia metody pracy i powiązania z farbami naszego charakteru, co uznałam ostatnio za dosyć istotną. Zamierzam również napomknąć o współpracy jaka nawiązała się między jednymi a drugimi farbami i jak to się zakończyło.
Farby Olejne
- Zacznę od farb olejnych. Jak sama nazwa wskazuje farby są tłuste, gęste i rozrabiamy je za pomocą oleju lnianego tudzież terpentyny.
- I wszystko byłoby super gdyby nie fakt, że farby te schną mega wolno, co czasem potrafi zabić wszelkie nadzieje na zakończenie obrazu i wyparować z nas całą wenę malarską. Tak, to nie są farby dla osób niecierpliwych i lubiących działać szybko a także szybko oczekujących na efekty. Mnie też to czasem irytuje, ale nauczyłam sobie z tym radzić. Zresztą metoda pracy i komfort czasowy, jaki dają mi te farby, wynagradza mi wszelkie cierpienia związane ze schnięciem.
- Jestem z natury cierpliwa i stawiam na dokładną i wolną pracę, podczas której można odejść, popatrzeć, i poprawiać ( ile wlezie ) jeden fragment, dopóki nie będzie spełniał moich oczekiwań. To właśnie dają mi oleje. Mogę obraz zacząć rano, zrobić przerwę w południe, kontynuować wieczorem i dokończyć dnia następnego bez zmartwień, że farby wyschną i nie będą się ze sobą mieszać na płótnie. Dodatkowo mogę wygładzać powierzchnię nałożonych farb, tak jak mi się podoba albo zostawić fakturę bez jakiegokolwiek pośpiechu. Już nie mówiąc o tych wszystkich "w międzyczasie", kiedy to trzeba iść coś zjeść, zrobić kawę, herbatę i pomyśleć nad dalszą kolorystyką.
- Dodatkowo media służące do rozrabiania farb, zwłaszcza terpentyna, mogą roztaczać nieprzyjemny zapach. Dlatego polecam terpentynę bezzapachową. Jest zdecydowanie lżejsza. Nie mniej jednak, zapach farb olejnych jest dosyć charakterystyczny i na pewno się od niego nie ucieknie. Ja lubię te zapachy i nie przeszkadzają mi one w ogóle, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdemu mogą odpowiadać.
- Podczas pracy można odłożyć ubrudzone pędzle do mycia nawet na koniec dnia, bez strachu, że farba wcześniej zaschnie.
- Można je mieszać ze sobą również bezpośrednio na płótnie.
- Jakościowo, mam wrażenie, że oleje są nieco bardziej soczystsze w przeciwieństwie do akryli. Prawdopodobnie właśnie przez ten olej, który jest ich głównym składnikiem.
Podsumowując dla mnie oleje - to czasowy komfort pracy.
Farby Akrylowe
- Przede wszystkim malując akrylami nie musimy używać żadnych specjalnych mediów do rozrabiania farb. Zwykła woda wystarczy, ale jeśli ktoś ma ochotę jakiegoś użyć to proszę bardzo.
- Dodatkowo nie ma skutku ubocznego w postaci przedziwnych zapachów roztaczających się podczas pracy, bo nawet jeśli zastosujemy medium do rozrabiania farb to jest ono niewyczuwalne w powietrzu.
- Akryle są idealne dla osób, które lubią malować szybko, niecierpliwych, lubiących natychmiastowe efekty pracy. Jako, że akryle schną ekspresowo, jesteśmy w stanie zacząć obraz i tego samego dnia go skończyć, nawet z podmalówką ! To jest ogromna wygoda i nie mogę ukrywać, że i mnie ten plus zachwycił.
- Nie mniej jednak praca z akrylami przypominała mi pracę na wyścigi - szybko, teraz, zaraz, już. Czułam się jakby stał nad moją głową człowieczek z bacikiem i śmigał mi po palcach jak tylko zatrzymałam rękę. Dlatego też uznałam że farby te nie wpasowały się w mój charakter i moją metodę pracy. Bardzo odczułam to na szczegółowym wypełnianiu większych powierzchni, bądź wypełnianiu jednolitym kolorem i wygładzaniu .
- Oczywiście aby opóźnić schnięcie farb akrylowych można zamiast wody zastosować medium opóźniające schnięcie, o którym będę jeszcze pisać osobno. Medium daje nam dodatkowy czas podczas pracy, dzięki czemu możemy nieco zwolnić. Jeżeli o mnie chodzi to było ono bardzo pomocne.
- Należy uważać na pędzle, których przestaniemy używać w trakcie pracy. Albo wkładać je od razu po użyciu do medium czy wody, albo myć od razu. Gorzej kiedy nie chcemy brudzić sobie wody jeszcze zdatnej do rozrabiania farb. Warto wtedy zaopatrzyć się w dodatkowy pojemnik na brudne pędzle. Jak zaschną może być problematycznie, a jak wiadomo akryle wysychają dosyć szybko.
- Mieszanie akryli bezpośrednio na płótnie bywa ryzykowne ze względu na szybki proces schnięcia, natomiast nie jest to niemożliwe. Wszystko zależy od rodzaju i techniki pracy.
- Odniosłam wrażenie, że przy rozrabianiu farb z wodą, kolory tracą nieco soczystość. Wraca ona jednak wraz z użyciem medium opóźniającym schnięcie. Nie mniej jednak brakuje im trochę do olei.
Podsumowując - to farby do szybkiego działania.
Współpraca techniczna i łączenie farb
No i tak jakby zestawić jedne farby z drugimi otrzymalibyśmy idealny produkt. Przyznam się szczerze, że nie raz miałam okazję łączyć jedno z drugim i efekty pracy były dosyć pozytywne.
- Przy nieudanych koncepcjach olejnych często zamalowywałam je białą farbą akrylową i po wykonaniu świeżego szkicu, nanosiłam oleje na nowo.
- Dodatkowo parę razy wykonałam akrylową podmalówkę pod oleje ( wtedy gdy nie chciało mi się za bardzo czekać ).
Tak więc takie łączenie techniczne na zasadzie nakładania pełnych warstw nie wpływa negatywnie na stan obrazu czy pracy. A przynajmniej jak do tej pory żadnych niedogodności nie odczułam. - Na pewno nie należy łączyć olei i akryli na tej samej warstwie ponieważ akryle a oleje to farby oróżnym składzie, charakterze i zwyczajnie nie będą chciały się ze sobą mieszać. Raz przez pomyłkę dodałam akryl do farby olejnej i wyszło mi coś paskudnego - nigdy więcej.
Ostatnio jednak wpadłam przez przypadek na nową koncepcję i postanowiłam ją wprowadzić w życie. Głównie stało się to również przez przypadek. Jak już wspominałam wcześniej problematyczne okazało się dokładne wypełnianie akrylem większych powierzchni. Ledwie zaczęłam dopieszczać jeden fragment a już miałam wszystko suche. W efekcie czego zamiast gładko rozprowadzić farbę po powierzchni płótna z powrotem ją zbierałam, bo ta była już na wpół wyschnięta. Powstało mi takie oto bagienko, na widok którego miałam ochotę rwać włosy z głowy. Ale biorąc pod uwagę moją miłość do włosów w ogóle, naturalnie tego nie zrobiłam.
No więc jak wybrnęłam z tej sytuacji ? Tło już skończone - akrylowe, bo planowałam malować obraz tylko akrylem, a tu najważniejsza postać i już tak zeszpecona ? ! Absolutnie nie mogłam się na to zgodzić. Chwyciłam za szmatę, wytarłam co się dało, a resztę wygładziłam pędzlem z medium opóźniającym schnięcie, dzięki czemu uzyskałam gładką powierzchnię. Poczekałam aż wyschnie i zamieniłam akryle na oleje. No i tak jak się spodziewałam efekty były widoczne natychmiast - gładko rozprowadzona farba i wciąż umożliwiająca dalsze poprawki i dokładki kolorystyczne. Tak więc tło zostało akrylowe, postać natomiast została namalowana olejami, w efekcie czego wokół niej powstała tłusta obwódka, wynikająca z tego, że płótno zaczęło pić olej z farb, widoczna głównie pod światło.
Przypuszczam, że gdy farby wyschną wyschnie i ona, a po werniksowaniu nie będzie widoczna, natomiast jako że uznałam to za mój eksperyment, zaktualizuję tę informację za około dwa, trzy miesiące. Zobaczymy co z tego wyjdzie. :)
Ostatecznie praca wygląda w ten sposób :
Wybór farb
Teraz bardzo ważna kwestia dotycząca wyboru swoich pierwszych farb. Ciężko mi tu doradzać bo każdy z Was ma inne potrzeby i każdy jest inny. Przede wszystkim musicie zapytać sami siebie jaki macie charakter i czego oczekujecie od farb, a co za tym idzie, jakie efekty za ich pomocą chcecie uzyskać.
Jeśli myślicie o olejach - zastanówcie się czy będziecie mieć cierpliwość i miejsce aby odstawić taką pracę do wyschnięcia w bezpiecznym miejscu i czy będziecie cierpliwie czekać na to, by dalej kontynuować pracę, nawet jeśli okaże się że będziecie mogli ją rozpocząć dopiero po dwóch, trzech tygodniach. Zawsze opcją jest malowanie alla prima - czyli bez podmalówki.
Jeśli myślicie o akrylach zapytajcie siebie czy potraficie tak szybko śmigać pędzlem na gotowo bez wszelkich poprawek i wygładzania i czy macie to spontaniczne " coś ", którego ja niestety nie mam, a które przy akrylach jest dosyć istotne.
Wybór każdy musi podjąć sam jednocześnie biorąc pod uwagę, że każde z farb mają swoje "widzi mi się" i każde wymagają innego podejścia.
No i w sumie taki ni z gruszki ni z pietruszki ten post, ale mam nadzieję, że dzięki niemu odpowiedziałam na wiele wątpliwości, które również i sama sobie rozwiałam :) Lubię oleje bo lubię wolniej pracować i napawać się przyjemnością z samego, długotrwałego, mazania pędzlem po płótnie. Pac, pac ...