"Mały Misz-Masz, czyli artystyczny Kogel-Mogel"
Kolejny wernisaż odbył się 10 września o godzinie 18.30 w Sosnowcu w Centrum edukacji i wychowania młodzieży młodzieży- KANA, na ulicy Legionów 10. Przyznam się szczerze, że termin wtorkowy strasznie mnie rozleniwił i w ogóle nie odczuwałam presji związanej z imprezą. Naturalnie do czasu....kiedy to wszyscy zaproszeni gości zaczęli się zjawiać z prędkością światła i nie zdążyłam zjeść swoich pierogów ze szpinakiem, które miały być moim obiadem, jako że stawiłam się na miejsce zaraz po pracy - głodna.
Rozpoczęcie wernisażu odbyło się nieco po czasie, w kawiarence Kany, gdzie to pani Linda Hofman, jako mistrz ceremonii wygłosiła elokwentne przemówienie.
Niestety moje okazało się być jednym wielkim bełkotem o niczym, jako że wszystko co mogłam powiedzieć zostało wypowiedziane za mnie i ostatecznie wyjąkałam co miałam wyjąkać a następnie wszyscy udaliśmy się na piętro, gdzie rozwieszone były prace.
I jak to bywa na takich imprezach, poznałam przemiłe nowe osoby a także mogłam gościć tych, którzy zrobili mi wspaniałą niespodziankę swoją obecnością, a których bardzo długo nie widziałam. Spora dawka rodziny także przewinęła się przez korytarze a ostatecznie wszyscy wylądowaliśmy z powrotem w kawiarence. I jak to bywa w takich sytuacjach, każdy stolik gromadził innych znajomych, więc każdy musiałam "zaliczyć".
Z czasem została nas gromadka, tak więc skupiliśmy się w jednym miejscu i kontynuowaliśmy przebieg wydarzeń. Niestety czas mijał bardzo szybko a kawiarnia czynna była do godziny 21.00, tak więc pół godziny wcześniej wszyscy zebraliśmy walizeczki i ulotniliśmy się do domów, jako że środa była dniem pracującym, a wyspać się trzeba było. :)
Ja osobiście chciałabym Wam wszystkim podziękować za przybycie. Było mi bardzo miło widzieć znajome twarze nie tylko z rodziny, ale także z czasów liceum oraz facebooka ;) Przyjemnie było z Wami móc znów zamienić słowo i cieszyć się waszą obecnością. Mam nadzieję, że wszystkim się podobało i wszyscy bawili się równie dobrze jak ja :)
Marto, czy mogę skopiować sobie zdjęcie ze mną na pierwszym planie? Ania Mirkowa.
OdpowiedzUsuńOczywiście ! :)
UsuńOczywiście dziękujemy za mile spędzony czas.
OdpowiedzUsuńJa również !:)
UsuńWidać, że wernisaż się udał! :) Fajnie jest widzieć Twoje prace na ścianach, nawet jeśli nie osobiście ;) Super wyglądałaś [gorset! ♥]! Życzę kolejnych wystaw!
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że musieliśmy się szybciej zwinąć ( wcześnie zamykali lokal). Cieszę się, że tak uważasz i wzajemnie chciałabym również widzieć i twoje prace ! Miałabym pretekst by przyjechać do Krakowa ;)
UsuńCo do gorsetu to rzadko go noszę ze względu na kręgosłup, ale od czasu do czasu zawsze to miły dodatek do wieczorowego stroju ^^.
Widzisz, ja jak zwykle spóźniona z odpisywaniem... ;p
UsuńOj, szkoda! Ale i tak wszystko się pięknie prezentowało :) Dzięki, może uda mi się zaplanować jakąś wystawę po nowym roku, ale zapraszam do Krakowa nawet i bez pretekstu :D
Rozumiem, sama mam problemy z kręgosłupem... dbaj o siebie!:*
Dziękuję ! Ty również ! A do Krakowa na pewno wpadnę i bez wernisażowego pretekstu na jakąś klimatyczną kawę i ciacho ;) Poczekam tylko aż się obronisz, zawsze to w końcu milej jak się ma czystą głowę od wszelakich zmartwień i obowiązków :)
UsuńGratuluję, cieszę się, że wszystko poszło po Twojej myśli. :) Jestem tutaj pierwszy raz, i jest pięknie, naprawdę, prace robią niemałe wrażenie. Też rysuję. ;) Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, Julu ! Cieszę się, że tak uważasz a przede wszystkim cieszę się, że możemy wymienić się doświadczeniem ;) Z chęcią wpadnę, podaj mi tylko adres ;)Pozdrawiam również !
Usuń