piątek, 2 sierpnia 2019

Kredki Staedtler Ergo Soft Aquarell

Witam wszystkich ciepło ! Po raz kolejny nadrabiam zaległości i spieszę się z kolejnym postem na temat kredek. Tym razem opiszę kredki Ergo Soft Aquarell Staedtlera, czyli kredki akwarelowe. Chciałabym naturalnie zaprezentować je z każdej możliwej strony, również akwarelowej - w końcu po to zostały stworzone. Kredki akwarelowe jednak można wykorzystać na wiele innych sposobów, również w sposób tradycyjny i o tym chyba pisać nie muszę. A jak "w praniu" wypadły Ergo Softy ? Cóż, ja jestem zadowolona, ale czy będę w stanie przekonać Was ? To się okaże ...
W zasadzie nie jest moim obowiązkiem przekonywać ani nakłaniać do "złego" - kupna czegoś, do czego sami nie do końca jesteście przekonani. Staram się być w swoich ocenach obiektywna, ale czasem trudno jest zapomnieć o własnych doświadczeniach, preferencjach i emocjach. W związku z tymi subiektywnymi "wstawkami" zwyczajnie liczę, że pokryją się z Waszymi, a jeśli nie, to tragedii nie ma. Gdyby każdy lubił to samo, świat byłby zwyczajnie nudny. 

Opakowanie


Opakowanie jest niezwykle intrygujące. Plastikowe, trwałe i gdybym miała stawiać je w rankingu pudełek, plastik zajmie drugie podium ze względu na swoją wytrzymałość.
Ponad to pudełko wygląda bardzo ciekawie - jest profilowane, a każdy jeden profil przypada na jedną kredkę.
W górnej części opakowania stworzono ażur, dzięki czemu podczas kupowania kredek nie musimy otwierać pudełka, ponieważ widzimy kolory lakierowanych końcówek. Czy odpowiadają one kolorom grafitów ? O tym będzie później.

Tylna część opakowania jest prawie pusta. Jest także i etykieta, na której znajdziemy parę skromnych słów od producenta, który zapewnia o jakości kredek oraz mówi o tym wszystkim, o czym za chwilę będę pisać. 
Pudełko ma swój mały dodatek dla osób, które lubią swoje przybory wieszać na ścianach lub pułkach. Ja do nich nie należę, ale "pętelka" na haczyk jest dołączona do zestawu i warto o niej wspomnieć. 
To, co niezwykle mnie zauroczyło w opakowaniu to jego możliwości "jogistyczne". Wygina się na wszystkie możliwe sposoby. Szkoda, że nie staje na głowie. A na poważnie to uważam, że to bardzo atrakcyjny dodatek, który znacznie ułatwia życie. Kredki łatwiej wyjmować oraz chować do środka. Jak dla mnie - bomba ! 
W przypadku problemów z otwarciem pudełka, wystarczy podhaczyć brzegi z lewej i prawej strony. Piszę o tym ponieważ osobiście miałam problem żeby dostać się do kredek. Boczne zatrzaski mocno trzymały a ja bałam się, że coś uszkodzę. Nie ma się jednak czego obawiać. Wystarczy podhaczyć pilnikiem lub innym płaskim przedmiotem - to powinno pomóc. Napisałabym jeszcze o paznokciu, ale z kobiecego punktu widzenia, czasem szkoda niszczyć gdy są nowe, świeże i ładnie zalakierowane.


Zawartość



Zawartość pudełka jest raczej oczywista, a niektórym z Was już zapewne znana. Kredki bardzo ładnie się prezentują. Ułożone są grafitami w dół, dzięki czemu nie zostaną uszkodzone podczas otwierania pudełka. Każda kredka ułożona jest w pojedynczym żłobieniu i nie ma możliwości, by z niego jakimś cudem się wydostała, a tym bardziej za sprawą sił grawitacji.
Kredki trzymają się stabilnie i to właśnie chroni je w trakcie transportu. 

Aby wygodnie wyciągać kredki ( co wcale nie jest takie proste, gdy pudełko leży na płaskiej powierzchni ), warto odchylić wieczko do tyłu. Luźno wystające kredki są łatwiejsze do przechwycenia. Można również, podług wcześniejszej prezentacji, postawić sobie otwarte opakowanie na biurku.






Kolorystyka


Teraz przyszedł czas na rzecz najważniejszą - kolorystykę. Jest bardzo ładna, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to zgodność lakierowanych końcówek z grafitami. Myślę, że to ważna kwestia, szczególnie przydatna podczas pracy. To właśnie kocówki są tą częścią kredek, na którą patrzymy w pierwszej kolejności, gdy chcemy wyjąć kredkę z opakowania i to one powinny nas naprowadzać na kolor, który jest nam potrzebny. Pod tym względem nie zauważałam żadnych różnic, które mogłyby tę czynność utrudniać. 

Kolory grafitów są bardzo czyste, nasycone i ładne. Nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Widać, że zawartość pigmentu jest tutaj wysoka. 


Podobnie to wygląda w przypadku próbek akwarelowych. W końcu Ergo Softy to kredki akwarelowe, więc w pierwszej kolejności muszą spełniać swoją rolę w tej właśnie technice. Kolory rozwodnionych grafitów są wciąż nasycone. Nie tracą one swojej intensywności, co się naturalnie chwali. 


Intensywność można również zauważyć podczas zestawienia akwarelowych Ergo Softów z innymi kredkami. Czerwień jest wyraźna i intensywna, dorównuje wielu innym grafitom wysokiej jakości, co może świadczyć tylko o tym, że kredki Ergo Soft Aquarell zaliczają się właśnie do tej grupy.

Z bielą bywa różnie, a w tym przypadku nie do końca tak, jak tego oczekiwałam. W związku z tym, że mamy do czynienia z dobrze napigmentowanymi kredkami akwarelowymi liczyłam, że biała kredka będzie "rządzić", natomiast okazała się być słabsza. Taka niespodzianka.

Poza tym kolorystycznie kredki wypadają bardzo dobrze i nie mam do nich zastrzeżeń. 

Charakterystyka


Teraz nadszedł czas aby skupić się na cechach charakterystycznych kredek. Długość trzonów wynosi 17,3 cm. Dokładnie tyle miały Brilliant Colours, więc akwarelowe Ergo Softy pod względem rozmiaru niczym się nie różnią od poprzedniczek. Grafity określiłabym jako miękkie, dając im 5/8.  


Trzony są trójkątne, kocówki lakierowane, o czym już niejednokrotnie wspominałam w dzisiejszej notatce. 
Tak jak i Brilliant Colours, kredki Ergo Soft Aquarell posiadają system ABS - anti break system, który chroni grafity przed pękaniem. Dla osób, które nie czytały poprzedniej notatki powtórzę, że system ABS to biała powłoka okalająca grafit, umieszczona pod drewnianym trzonem.
Niektóre trzony kredek posiadają nadrukowaną, pustą ramkę, na której można wpisać nazwę koloru lub swoją własną. Niestety nie wszystkie sztuki są w ten sposób oznakowane. Zdarzają się takie, które nie posiadają tego w ogóle, przez co jedna ze ścian trzonu zostaje zwyczajnie pusta. Nie jestem pewna dlaczego. Może to zwyczajnie wynikać z błędu produkcji. 


W związku z tym, że piszę o kredkach akwarelowych nadszedł czas, aby poruszyć kwestie najważniejszą w dzisiejszej notatce. Chodzi mi tutaj o rozpuszczalność grafitów, która tutaj jest na prawdę bez zarzutu. Kredki rozpuszczają się rewelacyjnie. Grafity w pełni ulegają wodzie. Nie pozostawiają na papierze żadnych śladów, które mógłby popsuć akwarelowy efekt pracy. 

Kredki bardzo ładnie współpracują również na sucho. Nie sprawiają problemów w trakcie nakładania warstw, a kolory pozostają wciąż intensywne niezależnie od sposobów ich łączenia.
Najtrudniejsze dla kredek jest warstwowanie przy mocnym nacisku ręki. Kredki Ergo Soft poradziły sobie z tym bez problemu.  

Ostrzenie



Ostrzenie sprawia pewne problemy ze względu na trójkątny kształt trzonu tych kredek. Moja temperówka na korbkę nie do końca była w stanie sobie z tym poradzić, natomiast zwykła temperówka jak najbardziej. Kredki ostrzą się bardzo dobrze, a grafity nie sprawiają problemów do czasu stępienia się temperówki. Wtedy, z oczywistych powodów, zwalamy winę na temperówkę. 



Podsumowanie



Ogólnie rzecz ujmując kredki są bardzo fajne. Miękkie grafity radzą sobie nie tylko w technice suchej, ale i akwarelowej. Grafity bardzo dobrze się rozpuszczają, a kolory są ładne i intensywne. Jestem zadowolona nie tylko z efektu, ale i ze  współpracy z kredkami.
Posiadają również bardzo intrygujące i ciekawe opakowanie.
Nie wiem w jakim stopniu i w jaki sposób używacie kredek akwarelowych i czy bardziej skłaniacie się do technik suchych, czy akwarelowych. A może łączycie jedno z drugim ? Jakie macie doświadczenia ? Piszcie w komentarzach. Ja mam tylko nadzieję, że tym wpisem jakkolwiek Wam pomogłam.

Tymczasem umieszczam linka do kredek ( niestety ich cena jest bardzo podobna do Brilliant Colours  ) i naturalnie "czytamy się" już wkrótce. 

 Staedtler ergo soft aquarell
 


3 komentarze: