piątek, 6 grudnia 2013

Technika nakładania farb szpachelką

Czyli podstawy do zabawy...

Witajcie misiaki ! Przypominam, że od stycznia uruchamiam hangouty. Pisałam w poprzednim poście.  Jeżeli ktoś jest chętny na kamerkowe konsultacje zapraszam. Zaczynam od nowego roku ;) A  dzisiaj będziemy przerabiać dalszy ciąg tematu o szpachelkach. Temat nie będzie trudny, choć nie każdemu może odpowiadać. Ale dla samej przyjemności wypróbowania myślę, że warto się trochę pobawić.
Praca ze szpachelkami jest dosyć specyficzna, dla niektórych może wydać się nie zrozumiała i nie wpadająca w gust. Jednak nawet jeżeli nie zamierzacie tworzyć dzieł abstrakcyjnych tudzież kreować swoje prace na sposób malarski warto mimo to zapoznać się ze szpachelkami i możliwościami jakie nam dają. Można uzyskać bowiem bardzo ciekawe efekty niekoniecznie dominujące w całości naszego dzieła, ale będące drobnym wzbogaceniem i uszlachetnieniem naszej pracy czy pomysłu.  
Sama niedawno odkryłam szpachelki na nowo i dlatego też jeszcze wiele rzeczy muszę odkryć, ale podzielę się z wami tym co już wiem i co pomoże wam zacząć pracę. Bo przecież najgorzej to zacząć od zera. 
Jest wiele sposobów na nakładanie farb szpachelką. Przede wszystkim chcący uzyskać konkretny odcień można spokojnie farby rozrobić na palecie czy pędzlem, czy też szpachelką, jak komu wygodnie. Taki uzyskany kolor nabieramy w dużej ilości na blaszkę. Można także nałożyć farbę prosto z tubki na szpachelkę albo nałożyć bezpośrednio na płótno i dopiero zaszpachlować. Można również dwa kolory zmieszać ze sobą dopiero na płótnie rozcierając je ze sobą.  Wszystko zależy od koncepcji i pomysłu.
Farby nabieramy dosyć sporo, niestety to jest minus pracy ze szpachlami. Farba zużywa się w znacznych ilościach. Poniżej na zdjęciu widoczne jest minimum tego, co powinno się na blaszce znajdywać. Ja z powodów oszczędnościowych nie dawałam za dużo, jedynie tyle by wystarczyło na demonstrację.


Mając farbę nałożoną na szpachelce ( najlepiej na całą długość ) przykładamy blaszkę do podłoża i ciągniemy tworząc linię, a tym samym pozostawiając farbę na kartce tudzież płótnie. Im więcej farby nabierzemy tym więcej pozostawimy na podłożu i na dłuższe pociągnięcia nam wystarczy.


 Następnie ponownie przykładamy szpachelkę do pozostawionej linii farby i ciągniemy ją w dół bądź do góry starając się zachować stabilną rękę. To ma być na zasadzie pewnych pociągnięć, w miarę szybko i zdecydowanie. Rozcieramy farbę i bawimy się przecierkami.


Można rozcierać na krzyż, po skosie, według uznania. W między czasie dodając rozmaitych kolorów. Dobierając odpowiednie odcienie można uzyskać ciekawe kompozycje kolorystyczne, co znacznie wzbogaca naszą pracę.
Z czasem można sobie urozmaicać pracę ze szpachelkami, opracowywać własne techniki albo po prostu bawić się dla przyjemności. W szpachelkach fascynuje mnie najbardziej to, że wykładając farby prosto z tubek i mieszając je zgodnie z odpowiednim doborem kolorystycznym, można stworzyć przepiękne i intensywne kolorystycznie kompozycje, tudzież desenie. Ta intensywność barw najbardziej mnie pociąga a także pozostawiona faktura na płótnie działa na mnie znacząco.  Po cichu mam nadzieję, że i was nieco tym zarażę. ;) Ale zanim to nastąpi sami musicie wiele wypróbować zwłaszcza swoich sił.  Tak więc chwytamy za szpachle i zamieniamy się w artystycznych murarzy :P Ale bez przymusu, tylko dla przyjemności. :)


10 komentarzy:

  1. Wczoraj podczas powrotu do domu przeczytałam Twój wpis. Mogłam choć na chwilę się zrelaksować po ciężkim dniu.
    Z tego co przeczytałam, widziałam na filmiku to praca ze szpachelkami jest fajna, choć (tak mi się tylko wydaje) dająca czasem nieprzewidziane efekty. Ciekawa jestem jakby wyglądał pejzaż albo kwiaty namalowane przy pomocy szpachelki.
    Z każdym tekstem, który czytam o olejach, coraz bardziej świerzbią mnie łapki, żeby je kupić i wypróbować. Tylko cały czas mam wątpliwości, może mogłabyś spojrzeć na moje prace i wydać wyrok lub dać jakąś małą wskazówkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Jest coś spontanicznego w pracy ze szpachelkami, i często jest różnica między ostatecznym efektem a naszym wyobrażeniem. Wszystkiego warto jednak spróbować. Z olejami na początku łatwo może nie być, ale takie są zawsze początki. Potem jest coraz łatwiej i coraz lepiej rozumie się tą technikę. Na prace z chęcią spojrzę i skoryguję. Podeślij na maila ;)

      Usuń
  2. Jak nakładałaś pomarańczową farbą na szpachelkę od razu skojarzyła mi się z pastą do zębów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle blogów widziałem ,ale ten jest wspaniały:-)
    Lubię malować i miło było sobie coś tu poczytać,tak cieplutko jest tutaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć ! Cieszę się, że tak Pan odbiera moją stronkę, tym bardziej że taki chciałam uzyskać efekt :3

      Usuń
  4. Blog tak dopracowany, że aż miło trafiłem przypadkowo i się zaciekawiłem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Bardzo się cieszę, szkoda tylko że trafiłeś na stare posty, którym własnie tego dopracowania bardzo brakuje XD.

      Usuń
  5. Bardzo ciekawy dopracowany blog :) wiele można dowiedzieć sięoraz nauczyć u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń